na otrzeźwienie tym, którzy oczekują od ŻYJĄCYCH AKowców iście ARCHANIELSKICH życiorysów - zważcie iż każdy kto chciał pracować i nie żebrać na kromkę chleba musiał współpracować z UB... ale nie musiał szkodzić

zwłaszcza gotowość do współpracy, choćby pozornej była KONIECZNA aby nie wylecieć z uczelni - bo inaczej aszkeNAZIolski rektor wyrzucał studenta i puszczał w obieg "czarny list"... dobrej roboty dotyczyło to samo - dla nie pokornych zostawały tylko najbardziej niebezpieczne funkcje, np. takie po których pylica i powolna śmierć była gwarantowana już po kilku latach. TAK BYŁO - trwała hodowla homosovietikus bez wypranych z tożsamości oraz logiki i Polakom o jakiejkowliek nadbudowie prawicowo-patriotycznej bez przerwy groziło wyniszczenie organiczne w każdej formie.

dlatego nie bójmy się stanąć w twarz z twardymi realiami aszkeNAZIzmu wdrażanemu nad Wisłą z obliczem rzekomo komunistycznym ;))) przełknijmy jako oczywiste takie zjawiska jak współpraca prof. Kieżuna, nie potępiając przy tym egzotycznych kompromisów naszych Polskich Patriotów!

niewątpliwie  Kieżun musiał współpracować, aby skończyć studia i znaleźć pracę ale nie musiał szkodzić Rodakom. podobnie było w PZPR – wielu AKowców związanych przed 1939r z PPS pomagało PRZYNAJMNIEJ znaleźć pracę swoim Braciom Polakom z oddziałów podległych do 1945r rządowi w Londynie – pełno było takich „niejasnych” sytuacji w środowisku Polskich Patriotów ALE PRZECIEŻ groziło im zarąbanie przez ciemną masę wynędzniałych bandziorków z UBecji, którym PERFIDNE rozkazy pisali co prawda nieliczni ale WSZECHMOCNI aszkeNAZIole.

PS. oto przykład jednej z wielu powiatowych UB-ojni